Ciężarówka się o mnie troszczy…
Lisa Kelly – Amerykanka, która od kilkunastu lat jeździ dużą ciężarówką, głównie na północy Kanady i Alasce. Poza pracą kierowcy wzięła udział w 9 sezonach telewizyjnej serii „Ice Road Truckers” oraz 2 sezonach programu, „Ice Road Truckers Drogi śmierci”. Brała też udział w testach olejów Delo i teraz uczestniczy w ich promocji. Przy okazji opowiada chętnie o swojej pracy za kierownicą. Poza ciężarówką, Lisa przepada za motocrossem i jazdą na motocyklach, także terenowych. Uwielbia też jeździć konno i trenować konie, zajmuje się także ich ratowaniem. Obecnie ma 7 rumaków, z czego 3 uratowane przed rzeźnią. Chciałaby wziąć w przyszłości udział w wyścigach samochodów ciężarowych.
Skąd Twoje zainteresowanie ciężarówkami? Jak zostałaś kierowcą takiego kolosa?
– Dorastałam na Alasce, gdzie widziałam nieraz duże trucki i ich kierowców. 14 lat temu pomyślałam, że nie chcę siedzieć za biurkiem, mieć „papierkową” robotę i każdy dzień spędzać dokładnie tak samo. Fascynowały mnie podróże, podczas których można się czegoś nauczyć, poznać nowe miejsca. Początki nie były łatwe. A później dostałam propozycję stacji telewizyjnej i dzięki temu zjeździłam i zobaczyłam jeszcze więcej. Jednocześnie nabrałam doświadczenia, jak sobie radzić w trasie z codziennym życiem i potrzebami, jakie ma człowiek.
Ile kilometrów rocznie przejeżdżasz? Ciężko pracujesz?
– Nie wiem dokładnie, nie liczę tego. Zresztą od czasu, gdy pracuję z telewizją i teraz z Chevronem, te trasy wyglądają inaczej. Pokonuję pewnie trochę mniej kilometrów również dlatego, że sporo jeżdżę w zimie, na ośnieżonych i oblodzonych trasach. Tam jeździ się trochę wolniej, niż po suchej nawierzchni asfaltowej. Temperatura minus 15-16 stopni jest normalna w mojej pracy. Moja ciężarówka powinna się troszczyć o mnie w takim chłodzie. A poważnie, potrzebuję w tych warunkach dobrej maszyny, która działa bez zarzutu, do czego także przyczynia się olej w silniku. Podczas jazdy chcę myśleć o tym, jaka piosenka będzie następna w radiu, a nie obawiać się, że za chwilę może się coś złego stać z moim truckiem.
Jak sobie radzisz ze zmęczeniem?
– Jeździmy w cyklach 15 godzin, później 10 godzin przerwy. Oczywiście sen jest najlepszym odpoczynkiem. Ale robię też czasem przystanki, wtedy trochę spaceruję, jakaś mała gimnastyka. Żadnych rewelacji, typowa praca kierowcy. Poza tym, w dni wolne zajmuję się końmi, które są moją pasją. Jeżdżę też moimi motocyklami. To jest bardzo ważne, jak spędzasz czas wolny w domu. Ja po dniach wolnych chętnie wracam do pracy, na trasę, bo dobrze wykorzystałam przerwę.
Czy jeździłaś kiedyś po europejskich drogach? Jakie widzisz różnice w porównaniu z innymi kontynentami, na których już podróżowałaś ciężarówką?
– Jeździłam i największa różnica to oczywiście przestrzeń. Gdy jeżdżę na długich dystansach w Ameryce Północnej, rzadko widzę inne ciężarówki. Spotkanie kogoś na drodze jest wydarzeniem. Tutaj jeździsz między truckami, jest ich pełno! Szwecja trochę przypominała mi moje strony, ale tylko trochę.
A kierowcy? Kultura i bezpieczeństwo jazdy?
– W takim tłoku musisz uważać na każdym kroku. Na mnie wrażenie robią przede wszystkim te nowe pojazdy, jakie tu macie. Ich wyposażenie, także we wszystkie systemy bezpieczeństwa, budzi podziw. To jest trochę, jak w kosmosie. Te ciężarówki prowadzi się o wiele łatwiej i także dzięki temu są bezpieczniejsze. U nas ciężarówki wyglądają znacznie skromniej, a ich wyposażenie jest uboższe, czasem nawet znacznie. Poza tym nasze pojazdy są większe, do czego też musiałbyś się przyzwyczaić. Tu na wielu drogach miałyby trochę problemów z poruszaniem się ze względu na swoje gabaryty. Przy takim natężeniu ruchu kultura jazdy wydaje się obowiązkiem, ale niestety nie zawsze tak jest.
A jak u was reagują kierowcy, gdy spotykają Cię na drodze? Kobieta w dużym trucku nie jest przecież częstym zjawiskiem…
– Byłam jedną z pierwszych kobiet, które u nas zaczynały. Na początku wywoływało to przede wszystkim zdziwienie. Z czasem było łatwiej. Kierowcy już mnie poznali, a po debiucie w telewizji, to już całkiem się zmieniło. Teraz słyszę przeważnie tylko „aaa… to przecież Lisa”, jakbym była ich dobrą koleżanką. Wielu kierowców mi pomagało i pomaga. Dużo się też od kolegów po fachu nauczyłam. Nigdy nie spotkała mnie jakaś przykrość na trasie z tego powodu, że jestem kobietą. Czasem wywołuję jeszcze zaciekawienie innych użytkowników drogi.
Jak Ci się podoba w Polsce?
– Bardzo. Jestem tutaj pierwszy raz i żałuję, że tak krótko. Tego jednak wymaga promocja marki Delo. Podróżujemy po Europie samolotami z miasta do miasta. Ale z tego, co widziałam, a także z kontaktów z ludźmi, których spotkałam, mam bardzo miłe wrażenia. Może kiedyś tu wrócę i będę mogła lepiej poznać Polskę.
Rozmawiał Klaudiusz Madeja
Fot. autor